Kolejny raz Tillie Cole udowadnia, że cokolwiek by nie napisała, to będę w jakimś sensie pod ogromnym wrażeniem. „Raphael” wpisuje się w jeszcze inną ligę powieści tej autorki – ten mrok, ta namiętność, ten dreszcz niepokoju...
Zabójcze cnoty, tom 1
Tillie Cole
Wydawnictwo Papierówka, 2021
Przyznaję, że odrobinę obawiałam się tego, co powstanie w tej powieści. Cały ten cykl trochę mnie przerażał – tym razem Cole zabawiała się nie z sektą, a Kościołem, co mogło wyjść jednocześnie potwornie dobrze i źle.
A wyszło tak niesamowicie, że nie mam słów.
Wszyscy miłośnicy bardzo mrocznych książek ręce na pokład! Ta książka to inny wymiar mroku. Autorka dobitnie podkreśliła to w prequelu, czyli w „Upadli: Geneza”. I szalenie cieszę się, że wydawnictwo dodało ją do „Raphaela”, dzięki temu mamy pełny obraz co jest „nie tak” z bohaterami (tutaj strasznie upraszczam, bo jednak na ich charaktery składa się ogrom czynników, a posiadane przez nich traumy, nie da się tak po prostu opisać). Doprawdy ciężko jest w kilku słowach określić, jak wiele złego wycierpieli i jak wiele cierpienia sami najchętniej by zadali.
Klękajcie grzesznicy. Nie straszny im ból.
Tillie ponownie stworzyła bardzo złożone postaci. Charaktery wszystkich Upadłych są unikalne – chociaż przyznaję, w pewnym sensie miałam jakieś przemiłe skojarzenia z „Bractwem Czarnego Sztyletu” Ward. Głównie przez podobną konwencję, schemat na którym obie zbudowały swoje powieści. Skojarzenie to jednak jest tylko po prostu miłym wspomnieniem moich ukochanych powieści o bandzie wampirów... Choć i Upadli Tillie mogliby wyssać duszę. I robią to z rozkoszą. Trzeba pamiętać, że wszyscy bracia Raphaela to socjopaci, psychopaci i mordercy. Podkreśla się to od samego powodu. Właśnie przez ich głód śmierci i zadawania bólu innym trafili do potwornego miejsca w sierocińcu.
A wśród bólu namiętność.
Mrok, cierpienie i rozkosz mieszają się Upadłym w jedno. Raphael nie jest wyjątkiem, przez to właśnie zostaje skuszony przez słodką, niewinną Marię. Kobietę z misją, której cel... Cóż, do samego końca możemy nad nim dumać. Za największą przywarę tej książki uważam maleńki przesyt seksu. Ha, a ja kocham wszelkiego rodzaju spicy, kinky, smutty! Moim zadaniem Cole trochę straciła z oczu równowagę, którą tak idealnie zachowywała. Bo naprawdę, z ręką na sercu, „Raphael” jest rewelacyjny do czasu pewnej miłosnej sekwencji. I jednocześnie wiem, jak wiele chce nam tym pokazać, ale też miałam już trochę przesyt. Zwalnia tym samym tempo całej powieści, później jednak rusza z akcją z kopyta!
Kiedy jednak wyjdziesz z łóżka, będziesz zbierać szczękę z podłogi!
Bezapelacyjnie tak właśnie jest – kiedy już lekko przymknęłam oko na ten jeden seks–maraton, to po prostu pokochałam ten tom. Historia Raphaela i wszystkich Upadłych ma w sobie tyle smaczków, niepokojących elementów i jakichś uzależniających czynników, że chcę więcej! Nie mogę się doczekać, jak rozwiąże się sprawa z księżmi, co wydarzy się w kolejnych tomach i jak jeszcze zaszokuje mnie Tillie Cole. A ona potrafi wyrwać człowieka z butów!
Ocena: 8/10
Książka została zrecenzowana we współpracy z wydawnictwem Papierówka, któremu serdecznie dziękuję za egzemplarz!
Komentarze
Prześlij komentarz