Wszystko z miłości. Beth Flynn „Poza czasem”


Tom pierwszy trylogii Dziewięć Minut wciągnęłam jednym tchem. To nieprawdopodobne, jak Flynn zaczarowała mnie swoim piórem! Dawno żadna historia z motocyklistami nie zaserwowała mi aż tylu przeróżnych, sprzecznych wrażeń. Na jednej nodze zatem skoczyłam w kierunku „Poza czasem”.

 


Poza czasem
Trylogia Dziewięć Minut, tom 2
Beth Flynn
Wydawnictwo Papierówka, 2021

 

Po dziewięciu minutach ta historia wcale się nie kończy – tajemnice muszą ujrzeć światło dzienne, odkupienie musi zostać uzyskane i wszystkie plany doprowadzone do finału. Ale czy aby na pewno? Grizz, Kit, Grunt... oni wszyscy mają nam jeszcze wiele do powiedzenia.

Nie spodziewałam się takiego przebiegu akcji.

Albo inaczej! Pewne rzeczy były przeze mnie spodziewane, przewidziane i nawet pożądane. Jednak nie oczekiwałam, że Beth Flynn ubierze tę książkę w taką otoczkę! „Poza czasem” jest taką podróżą po wspomnieniach, bardzo solidnym budowaniem psychologii postaci Grizza (łezka, dużo łezek), Grunta oraz Kit. W znacznej mierze jestem zachwycona tym, jak dokładnie autorka przemyślała całą tę trylogię. Żadna informacja nie jest rzucana na wiatr – jeśli wydaje Wam się, że przeczytacie coś błahego... och, jakże można się pomylić! Po mistrzowsku rozpracowano tutaj każdy detal, słowo, wydarzenie.

A może za dużo tego?

Tu właśnie leży to, że „w znacznej mierze” a nie „w pełni” jestem zachwycona. Ta trylogia to przykład takiego wolnego splatania historii. I czasem doprowadzało mnie to do takiej słodkiej furii. Jednocześnie nie chciałam uronić ani jednego słowa, które kierowała do mnie Flynn. A z drugiej już teraz, zaraz chciałam wiedzieć, co będzie dalej, czy moje podejrzenia są słuszne. I oczywiście czy moje marzenia na finał się spełnią, ale...

Na razie takiego wała 😂

Beth Flynn to okrutna kobieta, mówię Wam! Jasne, że musiała skończyć cliffhangerem, nie byłaby chyba sobą. Także ostrzegam – na koniec będziecie mieć kilka przekleństw na języku przez to, że jeszcze kilka miesięcy będzie trzeba czekać na polską kontynuację!

Miłość jak obsesja.

W pierwszym tomie mieliśmy świadomość tego, jak bardzo Grizz jest zafiksowany na punkcie Kit. Wierzcie lub nie, wierzę w szczerość jego miłości, choć przybiera ona wiele niezdrowych odcieni. Wszystko dzięki Flynn – autorka umiała sprzedać psychologię postaci. To jak stworzyła Grizza, jak silnie umacniała jego charakter, z czego wychodzi jego zachowanie... rewelacja! Ale jeśli myślicie, że Grizz szaleńczo kocha Kit, to dzięki „Poza czasem” dowiadujemy się, jak silną obsesję miał Grunt. I to jest ten rodzaj „kochania”, który w gruncie rzeczy (huehue) wywoływał mi ciarki na grzbiecie. Czy jego uczucie do żony jest szczere? Tak. Czy bardzo niezdrowe? Oj tak. Nie chcę zdradzać niczego więcej, ale to jak Flynn przedstawiała jego miłość od początku, aż po ostatnią stronę... Grizz to w sumie takim misiaczkiem się przy nim wydaje!

Misiaczek nadchodzi.
Bo na to zasługujemy, kropka.
Proszę mi tu dać trzeci tom!

 

Ocena: 7,5/10

 

Aleksandra

 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie wydawnictwu Papierówka!



Komentarze