Prosta przyjemność. Seria Misadventures Meredith Wild i inni


Nowy rok zaczęłam skupiając się na prostych przyjemnościach – takich jak seria Misadventures, u nas sygnowana nazwą Zmysłowa dziewczyna. Będzie to recenzja zbiorcza trzech powieści, które do tej pory ukazały się na polskim rynku książki dzięki wydawnictwu Edipresse.




Zmysłowa dziewczyna z miasta/Zmysłowa idealna żona/Zmysłowa córka prezydenta
Meredith Wild, Chelle Bliss, Helen Hard, Mia Michelle
Powieści jednotomowe w serii
Edipresse, 2018



Na początek wyjaśnię, dlaczego użyłam określenia „powieści jednotomowe w serii”. Jest tak ponieważ seria nie jest tym samym co cykl – używamy tego pierwszego przez pryzmat angielskiego słowa series, co jest błędnym wykorzystaniem. Utarło się i wszędzie je dopisujemy, a to jest niestety niepoprawne. Cyklem określamy powieści, które ukazują się pod nazwiskiem jednego autora (lub dwóch, trzech itd.) ale dotyczą jednej, spójnej historii bądź jakiegoś świata. Tutaj za przykład możemy wziąć cykl Dziesięć płytkich oddechów K.A. Tucker, Bractwo Czarnego Sztyletu J.R. Ward, bądź Foldery Iluminae Amie Kaufman i Jaya Kristoffa. Zaś seria książek, to coś niepowiązanego ze sobą fabularnie, ale zebrane (np. przez jakiegoś autora lub redaktora) jednym łączącym ich motywem lub myślą. Tak jak jest to w przypadku serii Uczta wyobraźni od wydawnictwa MAG lub właśnie Zmysłowej dziewczyny zapoczątkowanej przez Meredith Wild – w skład serii może wejść każdy autor, jeśli tylko jego książka kwalifikuje się do myśli przewodniej.

Czemu tak się o tym rozpisuję? 

Bo wiem, że wiele osób nie ma świadomości czegoś takiego. I że często nawarstwiają się pytania w stylu „którą czytać pierwszą”. W przypadku cyklu jest to pytanie zasadne, lecz przy serii… Nie ma reguły! Dlatego właśnie Zmysłową… możecie sobie wybrać dowolną na pierwszy strzał. Można też swobodnie pomijać daną książkę, jeśli opis jest jakiś taki nie Wasz.
Dwa lata temu ukazała się pierwsza książka spod znaku Zmysłowej dziewczyny. Wydano ich u nas tylko trzy – mimo mojej sympatii i antypatii do tego, co do tej pory czytałam, to szkoda. Szkoda pod tym względem, że jako odskocznia, to te trzy książki nadawały się idealnie. W żadnym wypadku te książki dla mnie nie były perfekcyjne, ale na koniec ciężkiego dnia i tygodnia spisały się na medal. Zważywszy na to, że za granicą ukazało się aż 28 części, to jest w czym wybierać (do tego kolejne dwie powieści są już zapowiedziane)! Misadventures skrywa w sobie książki pikantne, słodkie i na wskroś romantyczne.
Romantyzm oraz pikantność za każdym razem wysuwają się na pierwszy plan. I to właśnie było dla mnie taką kością niezgody z tymi przeczytanymi powieściami. Każda z nich miała w sobie świetny pomysł na fabułę – jednak zważywszy na to, że są to krótkie książki i aż za bardzo przeładowane seksem, to niestety sama akcja jest minimalna. Przy powieści Zmysłowa idealna żona najbardziej rzucało mi się to w oczy i najbardziej chyba zrobiłam się przez nią marudna. Była tutaj nuta grozy, kryminału, ale autorki wyciskały tę cytrynkę tylko w paru momentach.

Tak, to za każdym razem było frustrujące.

Zmysłowa dziewczyna z miasta skupiała się bardziej na sferze romansu i robienia kroku w przód po ciosie w serce. W niej właśnie erotyzm oraz romantyzm idealnie się wpasowywał w cały koncept. Czy pod koniec wszystkie zbliżenia bohaterów były męczące? No, poczułam się jak po przebyciu maratonu! Plusem jest to, że autorki starają się wszystko urozmaicać – seks nie był aż tak szablonowy i przewidywalny, pikanterię podbito w samej Zmysłowej córce prezydenta.
Książki skupiają się wyłącznie na dwójce bohaterów, poboczne postacie są tylko statystami. W każdej z trzech części chodzi o to, co się rozgrywa pomiędzy protagonistami i tym, jak niektóre decyzje wpływają na ich życie. Niestety nie ma żadnego więcej, nie zatrzęsie się grunt pod stopami (czy pod tyłkiem, bądźmy szczerzy książka i łóżko to kombinacja doskonała), ani świat nie nabierze kompletnie innych barw. To też nie tego typu powieści – skupiamy się wyłącznie na samym czytaniu relaksacyjnym… taki odcinek serialu na papierze!
Zachwycona nie jestem, nie będę ściemniać. Ale w pewien sposób zaspokojona i rozleniwiona, a takie książki od czasu do czasu są potrzebne. Fajnie by było, jeśli Edipresse wyda kolejne części serii, lecz świat nie umrze, jeśli ich nie będzie (ale nie ukrywam, uśmiecham się do Was zachęcająco, drogie wydawnictwo!).

Ocena: 5,5/10

Aleksandra

Komentarze