Długa droga. „Odkupienie” Tillie Cole



            Pierwszy raz z Katami Hadesu miałam do czynienia jakieś cztery lata temu, czyli na długo przed polską premierą pierwszego tomu. Wówczas It ain’t me, babe uderzyło we mnie niczym czołg, który składa się z fascynacji, przerażenia, zauroczenia i wściekłości. Jak podziałała na mnie już czwarta część tego cyklu?




Tillie Cole
Odkupienie
Kaci Hadesu 4#
Editio Red, 2019


            Miał być prorokiem, miał poprowadzić swój lud ku świetności. Jednak kiedy jego brat Judasz dopuszcza się zdrady, Kain zostaje wtrącony do lochów i napiętnowany łatką zdrajcy oraz obrazoburcy. Załamany mężczyzna kwestionuje wszystko – swoją wiarę, lud, zdrowe zmysły brata i wszystko to, w co kazano mu wierzyć przez całe życie. Kiedy odkrywa, że w celi obok umieszczono kobietę, jest zaskoczony. Harmony, napiętnowana jako przeklęta siostra Ewy, już wkrótce ma zostać żoną proroka. W zamknięciu poznaje Ridera, łagodnego mężczyznę, który żyje i cierpi w celi tuż obok niej. Kobieta jest zdeterminowana, dzielna, lecz przerażona – mimo własnego strachu oraz bólu, jaki przez całe życie był o krok, poślubi proroka, ponieważ dzięki temu zapewni bezpieczeństwo jej bliskim. Oboje wiedzą, że ich największa walka rozpocznie się już wkrótce.
            Opis może brzmieć troszkę enigmatycznie, ale wolę nie zdradzać nic więcej, ponieważ można szybko rozsupłać tropy fabularne, jakimi mogłabym zarzucić. Przyznaję, że w niemal każdej książce jest ten szczęśliwy czynnik wpływający na zamknięcie powieści, zatem gdy macie za sobą już kilka tomów Katów czy chociażby Raze’a, będziecie wiedzieć do czego to wszystko zmierza. Jednak są to jedne z nielicznych powieści, którym umiem wybaczyć końcową przewidywalność. Kto jak kto, ale Cole potrafi przewlec swoich bohaterów przez takie ściernisko, że dziwię się, jakim cudem potrafią oni zrobić krok w przód, a co dopiero stać prosto. Nie jest inaczej z Kainem… Nie. Nie jest inaczej z Riderem oraz Harmony. Pozostanę przy imieniu, jakie były prorok przybrał przy wstępowaniu do Katów. To imię do niego pasuje, koniec i kropka. Sam to widzi, sam doskonale o tym wie. Ewolucja Ridera, jego próba zrzucenia z siebie kajdan jest niebywała. Od maleńkości opiekunowie mężczyzny załamywali rzeczywistość, prali mu mózg robiąc z niego marionetkę obrzydliwej, fałszywej i okrutnej sekty religijnej. Nam samym jest ciężko złamać wszystkie przyzwyczajenia, a odejść od tego, co uważaliśmy za jedyną, słuszną codzienność? Jest to niebywałe, że dostrzegł zło, że miał w sobie tak silny kręgosłup moralny. Nie ukrywam, że na każdą wzmiankę o Zakonie już od pierwszego tomu zwyczajnie w świecie płakałam. Bo byłam przerażona, zszokowana, paskudnie wściekła na to… Na to że ludzie mogą podjąć się czegoś takiego. Że mogą zbudować taką społeczność, że mają w sobie tyle charyzmy, iż potrafią pociągnąć za sobą rzeszę dusz. Tillie Cole w przedmowie przyznaje, iż tworzyła Zakon w oparciu o wiele innych sekt religijnych. I jak tutaj nie patrzeć na nich jako na zagrożenie niebywale realne? Co z tego, że mamy do czynienia z fikcją literacką, jeśli istnieją lub w każdej sekundzie mogą powstać sekty, które bazują na zniewoleniu kobiet, gwałtach i pedofilii? Przeraża to, ponieważ jest to zbyt prawdopodobne. Zbyt realne.  

 Zapraszam na instagrama! :)

            Bardzo podoba mi się to, że autorka tworzy bohaterów świadomych – nie wmawia na siłę czytelnikowi, że placówka Katów to miejsce idylliczne, w którym każdy doznaje bezpieczeństwa i radości oraz innych pierdoletów. Nie – postronny bohater pozostaje postronnym obserwatorem, wyciąga własne wnioski, tworzy ich własny obraz podług własnego odczucia. Chociaż momentami zachowanie bohaterów może się wydawać słodkie albo naciągane, koniec końców mają w sobie tę pierwotną, bazową pulę cech charakterów – wciąż są przestępcami z kodeksem, który ciężko jest złamać albo podważyć. Wciąż pozostają zimnymi skur(quack)nami, chociaż wiele w ich życiach się zmieniło.
            Dość długo zwlekałam z lekturą, ponieważ wiedziałam, że jak przeczytam jeden rozdział, to nie będę dała rady odłożyć jej na bok. I dokładnie tak było, ponieważ pani Cole już tak ma, że niemal wszystkie rozdziały zakończone są małym cliffhangerem, zawałem serca albo małą potrzebą rzucenia książką przez pokój. To też jest takie genialne w tym, że pochłaniają bez reszty. Sam rozwój fabuły sprawia, że potrzebuje się wiedzieć więcej, chce się odkryć fakty, które dla jednego bohatera są jasne, ale drugi w raz z czytelnikiem jeszcze tkwi w niewiedzy. Oczywiście Cole posuwa się do paru zagrań, które w niezwykle wygodny sposób pozwalają jej prześlizgnąć się po wybrzuszeniach akcji, jakie stworzyła. Tak, momentami może razić to po oczach, lecz potem szybko odwraca uwagę czytelnika do innych problemów. Chociaż można powiedzieć, że wyjścia z groźnych sytuacji są wygodne, to wyjątkowo przymykam na to oczy.
            To nie są książki dla każdego. Nie, jeśli ktoś jest zbyt wrażliwy, jeśli rażą go wulgaryzmy, sceny przemocy i skrajnego okrucieństwa – tyczy się to całego cyklu. Lecz jeśli pozostałe tomy już są za Wami, to polecam. Harmony dała szansę Riderowi na odkupienie, więc gdy Wam „podobały się”* te książki, także i po tą część zdecydowanie warto sięgnąć.

Ocena: (lekko naciągnięte)7/10

Shemmer Aleksandra

 *Ujęte w cudzysłowie, ponieważ nie jestem do końca przekonana, że to dobre słowo. Treść zawarta w książkach Katów Hadesu zdecydowanie wzbudza wiele emocji i chyba raczej powinnam użyć tutaj sformułowania „podziwiać” całokształt.

Komentarze

  1. Pierwszy tom za mną i bardzo mi się podobał. Chociaż zgodzę się z tobą, że nie są to książki da wszystkich. A już na pewno nie dla osób wrażliwych. Jeśli chodzi o Ridera, to lekko się obawiam jego historii. Po tym jak zdradził Katów w pierwszej części ma u mnie na pieńku :D Ale z drugiej strony chcę poznać jego motywy, a uda mi się to tylko po poznaniu książki poświęconej właśnie jemu. Zanim jednak dojdę do jego części trochę minie, bo wolałabym czytać serię po kolei :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie kiedyś dotrzesz do jego opowieści :D Miałam dużo nadziei związanych z tą częścią, bo też strasznie chciałam mu wtłuc za to wszystko! Ale powiem tylko tyle, że już w poprzednim tomie dał mi cień nadziei... ale o tym musisz się sama przekonać! :) Czeka Cię jeszcze mnóstwo emocji w tomie 2 i 3, aż zazdroszczę!

      Usuń

Prześlij komentarz