Piękna obwoluta – piękne kłamstwo. „Zniewolony książę” C. S. Pacat


Znacie to uczucie? Ten dreszcz podekscytowania, kiedy widzicie coś pięknego, coś pozornie pasującego do Waszego gustu? Ja aż za dobrze. Właśnie przez to zakupiłam książkę C.S. Pacat i mogę tylko westchnąć przez to, jaka byłam naiwna.



C.S. Pacat
Cykl: Zniewolony książę
Tom 1, Zniewolony książę
Studio JG, 2018




O „Captive Prince” słyszałam już jakieś dwa lata temu, kiedy moja znajoma opływała w zachwycie nad całą trylogią. Nakręcała mnie do tego stopnia, że po ujrzeniu polskiej zapowiedzi, byłam zdeterminowana na zakup egzemplarza dla siebie. A po ujrzeniu fantastycznie narysowanej obwoluty? Byłam stracona. Nie przeczę, motyw księcia sprzedanego w niewolę także mnie zainteresował. Fabuła zapowiadała się fantastycznie – Damianos, zdradzony przez własnego brata, został oddany w formie prezentu dla księcia Laurenta, przyszłego króla Vere. Ze wspaniałego wojownika, którego śmierć obwieszczono, stał się zakutym w kajdany, nieposłusznym niewolnikiem Damenem. Trafia do państwa można by rzec niemal wyzwolonego seksualnie (nic dla niech nie stanowiło tabu, jeśli chodzi o niewolników), lecz skrajnie bojącego się bękartów. Strach vereńczyków jest na tyle paniczny, iż żaden z możnych nigdy nie bierze sobie za kochanka osobę innej płci.
Tutaj spodziewałam się tak zbudowanego świata, że będę go wręcz pożerać. Już po opisie zaczęłam zadawać sobie pytania, jak to wszystko działa? Czy w Vere istnieją mimo to „zakazane” związki tej samej płci? Jak Damen się w tym wszystkim odnajdzie i co zrobi, byleby się uwolnić? Wiele, wiele nurtujących mnie pytań nawarstwiało się podczas lektury!

Co do stałam?
W gruncie rzeczy wyłącznie frustrację.

Autorka stworzyła świat pełen luk, w którym chyba sama niezbyt się odnajduje. Może prócz elementarnego faktu, którego się kurczowo trzyma – wszyscy mężczyźni są wyłącznie zainteresowani mężczyznami. No dobrze, jest jeszcze Damen i epizod z niewolnicą, lecz było to na samym początku książki. I, z ręką na sercu mówię, że nie byłoby to złe, gdyby zostało umotywowane przyzwoicie oraz miało swoje odpowiednie tło. Ale tak naprawdę, w tej historii nie ma nikogo zainteresowanego przeciwną płcią, nawet emisariusz z jakiegoś kraju skupia swoją uwagę wyłącznie na mężczyznach – mimo że w teorii powinien być z państwa o odrobinę odmiennej kulturze, prawda? Tak niestety nie jest. Cały pomysł jest jakby na jedno kopyto. Pani Pacat miała tak wielkie pole do popisu, a nie wycisnęła z niego nawet połowy możliwości. Nie ma w „Zniewolonym księciu” żadnych porządnych podwalin, ani tła historycznego, które aż z wstrząsającą przyjemnością człowiek chciałby poznać. Tutaj po prostu czytelnik jest żądny jakiegokolwiek faktu, żeby po prostu poukładał sobie wygląd świata, historii i kultury. Nie ma tutaj prawie nic takiego. Budowa świata Pacat pozostaje dla mnie czystą tajemnicą. Bo w gruncie rzeczy nie wiem gdzie leży Akielos ani Vere, brakuje podstawowych informacji odnośnie innych państw, jakie może z nimi graniczą, a może nie. Jako osoba, która twierdzi, że ma bogatą wyobraźnię, musiałabym sama w głowie stworzyć obraz całego świata. A to mnie nie urządza, bo chciałabym poznać bliżej wizję autorki.
Taka sama rzecz jest z bohaterami. Damena mogłabym oznaczyć etykietą „prosty żołnierz”, ponieważ nie dał mi ani jednego powodu, by twierdzić, że jest prawowitym następcą tronu. Doprawdy, gdyby autorka mi tego nie napisała, w życiu nie przeszłoby mi to przez myśl. Facet jest bardzo prostolinijny i w gruncie rzeczy ani nie łapie w lot, ani nie jest zbyt pomysłowy. Również, jako na księcia Damianosa, który pewnego dnia miałby rządzić Akielos, macham na niego ręką i pozwalam zostać na tronie uzurpatorowi. Bo, co to za następca, jeśli nawet powierzchownie nie wie, jak wygląda polityka dworska Vere? Byłam zaskoczona, naprawdę. Oczywiście, nie oczekuję tego, że Damen ma być kolejnym, wszystkowiedzącym Garym Stu, aczkolwiek choćby podstawowej wiedzy o jego domniemanych sąsiadach (poza aspektem seksualności, niewolnictwa i kto rządzi) od niego wymagam. Taka sama rzecz jest z Laurentem – tajemniczy, piękny, chłodny. Istna zagadka i obiekt cichych westchnień Damena (tutaj żartuje, teoretycznie nie ma żadnego pociągu między nimi, jednak, gdy opisuje on aparycję swojego „pana”, czuję się jak przy typowej nastolatce z książek young adult). Postać przyszłego króla Vere to niby podstępny, charyzmatyczny człowiek. Są momenty, w których widziałam, co Pacat próbowała z nim zrobić, jak starała się go stworzyć i przedstawić. Lecz przez połowę książki stanowił epizodycznę wydmuszkę, która pojawiała się i znikała, ale nic ponad to. Brakło mi umocnienia jego charakteru, bo podwaliny były, tylko że sama budowla giba się na prawo i lewo. A reszta bohaterów? Wyobraźcie sobie, że wzruszam ramionami. Zostali stworzeni jako figuranci, którzy tworzą tło, bądź doprowadzają do pewnych sytuacji. Nie ma w nich za wiele, prócz podstawowych faktów, poza które nie wychodzą. Spytacie, a co z postaciami kobiecymi? No, są. Cztery. Pominę to milczeniem.
Fabularnie książka też kuleje. Z dreszczykiem podekscytowania czekałam, aż Damen zacznie knuć i spiskować, tworzyć sprytny plan jak wydostać się z niewoli, jak porzucić Vere i wrócić do Akielos, by odbić tron. Cóż, dostałam w głowę kubłem z zimną wodą na uleczenie dreszczy.
Pacat mogła stworzyć tak niesamowitą, odrobinę odrzucającą historię ze względu na niewolnictwo! Mogła, ale z tego nie skorzystała. Osobiście, nie tyle co odradzam czytanie tej książki, co proponuję by sięgnąć po coś innego, jak się ma wybór. Sam „Zniewolony książę” niczego nie ofiaruje czytelnikowi.

Ta sama znajoma, która polecała mi lata temu „Captive Prince” obiecała, że kolejne tomy są już świetne. Zaufam jej, bo chce wiedzieć, czy Pacat nauczyła się czegokolwiek na własnych błędach i czy z pustej historii, zbudowała coś porządnego. Mam nadzieję, że się na tym nie przejadę.

Ocena: 4/10


Shemmer Aleksandra

Komentarze