Zniknęli i nie ma. „Zaginieni z księżycowa” Christelle Dabos

Zapraszam na recenzję drugiego tomu „Lustrzanny”, opinia może zawierać nieznaczne ilości spoilerów, ale starałam się wybrnąć z tego bez zdradzania najmniejszych detali!

 


 

Zaginieni z Księżycowa

Cykl Lustrzanna, tom 2

Christelle Dabos

Wydawnictwo Entliczek, 2020


Ofelia zaplątała się w kolejne intrygi, którymi Księżycowo przesiąknięte jest na wskroś. Mianowana przez Faruka na młodszą bajarkę, musi snuć opowieści dla ducha rodziny, a również pomimo gróźb przeżyć w tym nieprzychylnym świecie…

            Akcja powieści zagęściła się o wiele bardziej, niż było to w przypadku tomu pierwszego.

Miałam wrażenie, że nie ma przerwy na oddech – ani dla mnie, a tym bardziej dla bohaterów. Zwyczajowy spokój Ofelii na każdym kroku jest podburzany, głównie za zasługą Thorna. Jeśli ktoś był ciekawy ich relacji, to zacieśniała się w nietypowy dla większości osób sposób (zaś jak najbardziej typowy dla nich). Oboje to uparte, mrukliwe osobistości i musimy w dużej mierze postawić na własną interpretację rzeczy niedopowiedzianych. Pozostawia to spore pole dla wyobraźni, chociaż nie szarżujmy zbytnio, to wciąż Thorn i Ofelia – ostoje milczącego niezadowolenia!

            Sama akcja powieści i tytułowi zaginieni z Księżycowa koniec końców są dość drugorzędną sprawą.

Zwłaszcza w porównaniu do całokształtu książki. Dabos bardzo skupiła się na rozwinięciu „pozycji” Ofelii na dworze Faruka, na jej milczącej niechęci (a potem chęci) do Thorna i kolejnych machinacjach wśród bogaczy. Motyw znikających person Księżycowa zostaje prowadzony tak cichaczem wręcz – szybko zostaje przykryty innymi, palącymi problemami. Dabos jednak zgrabnie łączy wszystkie rozpoczęte wątki, w zakończeniu kliknęło co miało kliknąć i nie pozostały żadne luźne nitki. A jeśli tak się stało, to z czystą premedytacją ze strony autorki! Widać, że szykuje się bardzo płynne przejście z tomu na tom.  

Niezmiennie ogromną ciekawość wzbudzała we mnie kreacja Arek oraz tajemnicze duchy rodziny.

W Zaginionych z Księżycowa jednocześnie jestem zasycona i tak straszliwie głodna nowych faktów. Autorka dość oszczędnie szafuje faktami, związanymi ze stworzeniem świata przedstawionego – nie zarzuca w czytelnika wiadrem faktów mówiąc „masz, ciesz się, ja idę na fajrant”. Można snuć tyle wyjaśnień i domysłów, ile dusza zapragnie. Ja przerobiłam już w głowie historię o Arce Noego, Anioły wybrane przez Boga do strzeżenia Ziemi i pomniejszych bogów ze świata, nad którymi Bóg sprawował pieczę… do czasu oczywiście. Zapewne dopóki Dabos nie rzuci mi w twarz rozwiązania, pewnie stworzę jeszcze z tuzin różnych opcji!

            W części drugiej bohaterowie nabierają głębi.

Jasne, zaprzyjaźniliśmy się z nimi w jedynce, jednak tutaj te więzy się zacieśniają i Dabos odrobinę bardziej ich rozwija. Przestaję mieć wrażenie, że Ofelia jest skarłowaciała, a Thorn dotknięty gigantyzmem – to już nie cechy, które wysuwają się na pierwszy ogień. Zwłaszcza po zakończeniu Zaginionych z Księżycowa doceniłam nieprzewidywalnego Archibalda (i niech mi ktoś nie powie, że wizja ménage w książkach nie nęci! 😂😏) i inaczej patrzę na Berenildę.

            Jestem bardziej niż gotowa na Wieżę Babel, którego premiera ma być w grudniu! Jeśli macie ochotę na dobrą przygodę w unikalnym świecie, chcielibyście poznać mrukliwych i tajemniczych bohaterów… Cóż, Lustrzanna jest dla Was!


Ocena: 7/10


Aleksandra



Za książkę do recenzji najserdeczniej dziękuję wydawnictwu Entliczek!😍


Komentarze